Ruszając w teren nigdy nie mamy pewności, czy coś ciekawego odkryjemy.
O ile pojawiają się znaleziska, zwłaszcza takie, które potwierdzają założenia organizowanej akcji poszukiwawczej, to za każdym razem sprawiają one nam ogromną satysfakcję. Poszukiwaniu za pomocą detektorów prawie zawsze towarzyszy otoczka tajemniczości. To ona sprawia, że poszukiwacz doświadcza nieraz sporych emocji, gdy wydobywa ukryty w ziemi przedmiot. Najczęściej znajdujemy drobiazgi – niewielkie okruchy historii, rzeczy porzucone lub zagubione przez ich właścicieli. Niektóre z nich mogły należeć do mieszkańców tej ziemi, inne do podróżnych, a jeszcze inne do żołnierzy, którzy złomem żelaznym mocno nasycili nasze piękne Podkarpacie.
Niekiedy jednak fortuna uśmiechnie się do poszukiwacza i udaje mu się odkryć coś naprawdę wyjątkowego. Takie szczęście miał Krzysztof Wiśniewski, członek Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja” podczas akcji poszukiwawczej w okolicach Dukli.
To było gdzieś pod koniec kwietnia, kiedy nasz kolega i członek „Galicji” Piotr Bek uzyskał zgodę od właściciela gruntu w okolicy Dukli na poszukiwania za pomocą urządzeń elektronicznych. Przygotowaliśmy wniosek, który został złożony w WKZ Krosno. Odpowiedź przyszła bardzo szybko, a wraz z nią pozwolenie na przeprowadzenie akcji. Czekaliśmy już tylko na odpowiednią pogodę, by rozpocząć poszukiwania na wnioskowanym terenie.
Pierwszego czerwca, wcześnie rano ruszyliśmy w teren. Było to nasze drugie wejście na ten niewielki obszar, który wytypowaliśmy do poszukiwań artefaktów z okresu drugiej wojny światowej, a szczególnie pamiątek z września 1939 r. Tym samym kontynuowaliśmy nasz mały projekt poszukiwań śladów walk żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza toczonych na ziemi dukielskiej, który rozpoczęliśmy w ubiegłym roku akcją pod Cergową.
Już dobre kilkadziesiąt minut, kilku chłopaków krążyło po wyznaczonym terenie, od czasu do czasu wykrywacze dawały sygnał. Było mnóstwo śmieci, można by powiedzieć normalka, jak to w terenie uprawianym kiedyś rolniczo. Udaje się nam znaleźć brytyjski guzik, aluminiowy medalik, destrukt pułkowego guzika z cyfrą 2 armii austro-węgierskiej, czy też austriacką klamrę z I WŚ. Te znaleziska potwierdzały fakt przetoczenia się przez ten teren zawieruch obydwu wojen.
W pewnej chwili wywołał nas przez krótkofalówkę jeden z kolegów. Był to wspomniany wyżej Krzysiek, w naszej ekipie nazywany „Gajowym”. Stał on nad niewielkim wkopem, wpatrując się w odkryty przedmiot. Już z pewnej odległości, w promieniach wiosennego słońca przebijającego się przez gałęzie drzew, przedmiot ten ujmował widokiem pięknej zielonej patyny . Po chwili wszyscy już zebraliśmy się wokół niego. Nastąpiło oglądanie przedmiotu i burza mózgów. Każdy wyrażał swoją opinię, emocje sięgnęły zenitu. W końcu zadzwoniliśmy do archeologa po to, aby potwierdził nasze przypuszczenia, że mamy do czynienia z prawdziwym zabytkiem archeologicznym. Niewątpliwie nasz entuzjazm sprawił, że dr Wojciech Pasterkiewicz z Łęk Dukielskich przyjechał już po kilkudziesięciu minutach. Zdobył on już wcześniej nasz szacunek, uczestniczyliśmy z nim w wielu akcjach, w tym tej najsłynniejszej – wydobyciu Ju-87 Stuka, organizowanej przez Lesława Wilka z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie. Pokazaliśmy mu odnaleziony przez Krzyśka przedmiot oczekując na jego natychmiastowy werdykt…. Archeolog jednak z każdą chwilą tylko coraz bardziej marszczył czoło, zapewne próbując w pamięci odnaleźć analogię do tego znaleziska. Dało się zaobserwować, że i on był bardzo zaskoczony tym przedmiotem. To zaskoczenie przerodziło się u niego po chwili w zdziwienie. On również nigdy nie zetknął się z takim przedmiotem w czasie swoich archeologicznych badań naukowych.
Niedługo okazało się, że w taki stan wpadali kolejni proszeni o opinię specjaliści.
Poszukiwania w tym dniu, zakończyliśmy decyzją zgłoszenia znaleziska Kierownikowi Delegatury w Krośnie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu. Niedługo po tym w miejscu odkrycia odbyła się inspekcja, w której brał udział pan Łukasz Dzik, Kierownik WKZ Krosno. Pomimo tego, że teren na którym „Gajowy” dokonał epokowego odkrycia został odkładnie zbadany detektorami metalu, niestety nic już ciekawego nie znaleziono. Jak to brzmi, nic więcej oprócz buławy nie udało się znaleźć!!!
Może to świadczyć o jednostkowym charakterze tego wyjątkowego odkrycia. Przedmiotu, który prawdopodobnie pochodzi z Bliskiego Wschodu i został zgubiony prawie 3000 lat temu!!!
Co tu robił właściciel buławy, do czego służył mu ten przedmiot? Na te pytania na pewno będą chcieli znaleźć odpowiedź naukowcy. My zrobiliśmy swoje, zostaje satysfakcja i wspomnienia przygody z tego słonecznego pierwszego dnia czerwca, roku pańskiego 2019.
We wtorek 18 czerwca, odbyła się w Prywatnym Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie konferencja prasowa, z udziałem dziennikarzy z TVP Rzeszów, Radia Rzeszów oraz portalu Krosnosfera. Przeprowadzono wywiady z panem Łukaszem Dzikiem Kierownikiem krośnieńskiej delegatury WUOZ w Przemyślu, z archeologiem dr Wojciechem Pasterkiewiczem, ze znalazcą Krzysztofem Wiśniewskim, naszym Prezesem Sławomirem Workiem oraz panem Lesławem Wilkiem właścicielem Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie, któremu dziękujemy za pomoc w organizacji tej konferencji oraz piszącym te słowa.
Ta akcja dobitnie pokazuje jak bardzo, my pasjonaci możemy wspomóc profesjonalistów i naukowców w odkrywaniu szeroko rozumianego dziedzictwa kulturowego i historycznego naszego regionu czy kraju.
Wg obecnego stanu wiedzy, na który złożyły się intensywne konsultacje, które wyszły już poza granice naszego kraju, przedmiot najprawdopodobniej pochodzi z Bliskiego Wschodu. Jedną z ostatnich informacji jest ta, że podobna buława została znaleziona na terenie Ukrainy, w okolicach Złoczowa.
Kończąc, mam osobistą nadzieję, że za jakiś czas znowu będziemy Wam mogli opowiedzieć o kolejnym ciekawym znalezisku czy odkryciu. Kto wie, jakie tajemnice skrywa jeszcze nasza ziemia?
Dodaj komentarz