„Usłyszeć Dzwon…”

Wiele historycznych puzzli  musiało się ze sobą połączyć,  by ósmego maja  2021 roku grupa pasjonatów mogła usłyszeć dźwięk świeżo odnalezionego dzwonu. Przygotowania do tej akcji rozpoczęły się rok wcześniej.  Lesław Wilk  z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie pozyskał informacje, które rzucały nowe światło na temat losów dzwonów z  dzwonnicy znajdującej się na Pustelni św. Jana z Dukli.

Zanim jednak przejdziemy do historii samych poszukiwań naświetlmy nieco postać samego Jan z Dukli, który został błogosławionym, a później świętym w swoich czasach był znanym kaznodzieją w habicie wpierw franciszkanina, a później bernardyna. Prowadził  ziemski żywot według najważniejszych dla chrześcijan cnót.  Urodzony w Dukli, gdzie  zaczął swoją edukację. W młodości zamieszkał w pustelni znajdującej się na górze Zaśpit w Trzcianie. Jan opuściwszy pustelnię (ok. 1434) wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych – franciszkanów. Będąc w zakonie pełnił funkcję gwardiana klasztoru w Krośnie w latach 1438–1440r. następnie jego losy związane były z Lwowem. W roku 1474, kiedy mieszkańcy Lwowa zobaczyli pod bramami pogańską nawałnicę, kiedy już stało się pewne, że Tatarzy zdobędą klasztor i przedrą się do miasta do walczących wyszedł gwardian klasztoru – Jan z Dukli i pobłogosławił Obrońców Najświętszym Sakramentem. Ten widok wlał w serca lwowian otuchę i nadzieję. Z modlitwą na ustach ponownie ruszyli do boju zwyciężając najeźdźców.

Przenieśmy się do czasów nieco mniej nam odległych… Jest sierpień 1941 rok, II Wojna Światowa trwa w najlepsze, niemiecki okupant prowadzi zorganizowaną akcję mającą na celu pozyskanie surowców na cele wojenne. Z tego też powodu rekwirowane zostają kościelne dzwony, pomniki, a także wszelkie przedmioty mogące uzupełnić ogromny apetyt na surowce w piekielnej machinie wojennej…

Jednym z głównych bohaterów tej historii jest bernardyn Józef Ubas, czyli Brat Paweł, który u zbocza góry Zaśpit przy kaplicy św. Jana z Dukli prowadził pustelnicze życie. To właśnie ten zakonnik postanowił ukryć dzwony przed niemieckim najeźdźcą, zdejmując je z przy kaplicznej dzwonnicy, ratując tym samym od przetopienia. Owa dzwonnica wybudowana w roku 1933 , zaopatrzona w trzy jubileuszowe dzwony ufundowane przez Ślązaków i Wielkopolan, była  przed wojną świadectwem powagi i duchowości tego miejsca kultu. Nie mamy pewności, czy zakonnikowi udało się ukryć wszystkie trzy dzwony. Wiemy, że po zakończeniu wojny na dzwonnicę wrócił tylko jeden, a sam Józef Ubas był prześladowany przez komunistów, co w efekcie zrujnowało mu zdrowie.

Pewnym było to, że z trzech dzwonów do dziś zachował się tylko jeden. Być może pozostałe dwa przepadły bez śladu… Być może zostały ukryte i nieodnalezione? A może nie udało się ich ukryć i zostały zabrane przez okupanta..? Na to pytanie postanowił znaleźć odpowiedź Lesław Wilk – Dyrektor Podkarpackiego Muzeum Pól Bitewnych w Krośnie, który zebrał zeznania dzieci świadków tamtych wydarzeń. Okazało się, że Pan Stanisław Baran jako mały chłopiec pomagał wraz z tatą w pracach przy pustelni i słyszał rozmowę między ojcem a zakonnikiem, z której jasno wynikało, że gdzieś na terenie przy pustelni jest ukryty dzwon… To wystarczyło by skrupulatnie zaplanować akcję poszukiwawczą.

Foto Ewa Kajdan

8 maja 2021 roku – ta data z pewnością zapadnie nam wszystkim w pamięci. Wraz z Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie, ekipą programu Było Nie Minęło – Kronika Zwiadowców Historii na czele z redaktorem Adamem Sikorskim, delegacją ze Stowarzyszenia WIZNA 1939, grupą sympatyków spotkaliśmy się w miejscowości Trzciana. Po zapoznaniu się z tematem i krótkiej odprawie przystąpiliśmy do poszukiwań.

Nie każdy zdążył dobrze wsłuchać się w sygnały detektorów, nie wszyscy zdążyli złożyć i przygotować swój sprzęt do poszukiwań, bo już po kilkunastu minutach od rozpoczęcia akcji w głośnikach radyjek krótkofalowych usłyszeliśmy głos Artura Hejnara mówiący: „MAMY TO”.

Foto Bartłomiej Stój - Zwiadowca Historii

Niedowierzanie i spoglądanie po sobie, „to nie możliwe, za szybko…” „To zapewne żart.” Takie były nasze pierwsze myśli, Artur lubi czasem dodać animuszu w trakcie poszukiwań. Jednak po chwili ponownie słychać komunikat z radia ” MAMY DZWON – Zawołajcie Leszka i Archeologa Wojtka”. Wtedy już nie było wątpliwości. Każdy z nas biorących udział pospieszył do miejsca odkrycia dzwonu, zaledwie kilka metrów od dzwonnicy. Jak się później okazało dosłownie 11 metrów od miejsca przeznaczenia został zdeponowany dzwon, czekając na ponowne odnalezienie. W tym momencie należało ostudzić emocje, nie było na nie miejsca. Należało wydobyć dzwon zgodnie ze sztuką, pod czujnym okiem dr Wojciecha Pasterkiewicza. Warstwa po warstwie powoli odsłanialiśmy niesamowity obiekt a tym samym niesamowitą historię tworząc przy tym pełną dokumentację.

Po dokładnym oczyszczeniu, sporządzeniu dokumentacji nadszedł moment by wydobyć obiekt na powierzchnię. Ku naszemu zdziwieniu dzwon zachował się w niesamowicie dobrym stanie. Jednak nie obyło się bez rozczarowania… Bowiem okazało się, że dzwon nie posiada serca… Nie zadzwoni… Szkoda… Szczęśliwi i zarazem nieco zawiedzeni, powoli przetransportowaliśmy dzwon po zboczu góry – przed dzwonnice. Tam został obmyty wodą, zostały odczytane inskrypcje brzmiące „W 200-TNĄ ROCZNICĘ BEATYFIKACJI R1933 OFIARUJĄ BŁ. JANOWI Z DUKLI ŚLĄZACY I WIELKOPOLANIE„ Sama akcja transportowa po zboczu góry nie była prostym zadaniem, ponieważ waga samego dzwony oscylowała w granicach 150 kilogramów. Teraz chwila na dokumentację fotograficzną i napawanie się pięknem zachowania obiektu.

Całemu przedsięwzięciu przyglądał się Brat Krystian, który przed laty opiekował się pustelnią. W tym zamieszaniu zakonnik zniknął nam wszystkim z pola widzenia, jednak po kilku minutach pewnym krokiem zmierzał ponownie w naszym kierunku, dzierżąc w dłoniach metalowy przedmiot. Okazało się, że duchowny niesie brakujące serce, które ku naszemu zaskoczeniu zostało zdemontowane z dzwonu i również ukryte w 1941 roku. Przeleżało ono w pustelni 80 lat wyczekując chwili, kiedy to ponownie wraz z dzwonem tworzyć będą nierozłączną całość i cieszyć uszy wiernych odwiedzających kaplicę przy pustelni Św. Jana z Dukli.

Szczęśliwym znalazcą okazał się być członek naszego Stowarzyszenia Eksploracyjno- Historycznego „GALICJA” Krzysztof Wiśniewski, zwany „Gajowym”, który ma już na swoim koncie kilka ciekawych znalezisk. Chociażby opisane tutaj

Nie mogliśmy powstrzymać się pokusie i z tego też powodu Brat Krystian symbolicznie, trzykrotnie uderzył sercem w dzwon co możesz czytelniku zobaczyć i usłyszeć w materiale poniżej

Dzwon zostanie poddany renowacji i konserwacji. Planowany jest również remont dzwonnicy, a finalnie w planach jest odlanie najmniejszego, trzeciego dzwonu i ponowne zawieszenie wszystkich trzech sztuk jak miało to miejsce w 1933 roku.

Zdjęcia:

Ewa Kajdan, Tomek Kajdan i Bartłomiej Stój (Zwiadowca Historii)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.